30 maja 2012r. - środa
Pojechaliśmy na wycieczkę na - tak przez wszystkich zachwalaną - wyspę Santorini. Pobudka o 04:30 - Zuzia ledwo przytomna ale podekscytowana. Już nie mogła się doczekać widoków błękitnych dachów, które były na pierwszym planie 99% folderów dotyczących wakacji w Grecji. Autokar zbierał wszystkich uczestników wycieczki po drodze, aby dowieść nas do portu w Heraklion, skąd olbrzymim statkiem pasażerskim popłynęliśmy ku Cykladom. Na pokładzie, oczywiście, nie obyło się bez przygód. Zuzia ma chorobę lokomocyjną i w dalszą drogę samochodem dostaje Aviomarin. Dobrze, że mamusia jest przewidująca i na tą wycieczkę również ze sobą zabrała. Okazało się po jakichś 30min, że brzuch boli, łzy lecą i ... tabletka połknięta, głowa na kolanach mamuni i śpimy. Ja, jakoś przeżyłam bez przygód ale mąż - nie dał rady. No cóż. My i tak wyszliśmy z tego jako tako. Toalety pokładowe dla turystów - raczej średnio.
Po dwugodzinnym rejsie dopłynęliśmy do celu. Wyspa - w rezultacie - okazała się bajecznym miejscem, choć z początku byliśmy strasznie rozczarowani. No ale cóż - każde miejsce ma plusy i minusy.
A teraz trochę historii i ciekawostek:
Santoryn, gr. Santorini (Σαντορίνη), a w odniesieniu do starożytności: Thira (Θήρα) – to największa, wulkaniczna wyspa archipelagu na Morzu Egejskim tworząca z kilkoma mniejszymi wyspami, należący do Grecji, mały archipelag o tej samej nazwie, wchodzący w skład archipelagu Cyklad. Wyspa położona jest 175 km na południowy wschód od wybrzeża Grecji i 110 km na północ od wybrzeża Krety.
Istniejąca przed ok. 1600 r. p.n.e. jedna wyspa (o nazwie podobno Strongili – "okrągła", została w wyniku silnego wybuchu wulkanu zatopiona (powstała jedna z największych na świecie kalder o średnicy 10 km), pozostały tylko jej boczne fragmenty stanowiące dzisiaj wyspy.
Nazwa Santorini pochodzi z XIII wieku od imienia św. Ireny (Saint Irene), poprzednie nazwy:
Kallisti, Strongili lub Tera/Thira (gr. Θηρα).
Historia
Przed wybuchem wulkanu Thera istniała na wyspie rozwinięta cywilizacja (kultura minojska), której mieszkańcy opuścili w większości wyspę tuż przed wybuchem wulkanu – po wielkim trzęsieniu ziemi, które nawiedziło wyspę. Wybuch wulkanu przyczynił się prawdopodobnie również do znacznego zniszczenia położonej ponad 110 km (60 mil morskich) na południe Krety (pałac w Knossos). Współcześni badacze przypuszczają, że wybuch wulkanu i późniejsze jego zapadnięcie się na ok. 300-400 m pod powierzchnię obecnego poziomu morza spowodował powstanie olbrzymiej fali tsunami o wysokości dochodzącej do 200 metrów. Jedna z hipotez utożsamia zniszczenie wyspy z mityczną Atlantydą. Po katastrofie przez 300-500 lat wyspa była niezamieszkana. Ponownie zasiedlili ją greccy Dorowie.
Obecnie na Santorynie (a przede wszystkim na głównej wyspie Thira) silnie rozwija się turystyka, która jest jednym z głównych źródeł dochodu. Główne miejscowości to min. Fira i Oia.
Ciekawostki
Santoryn jest znany z lokalnie produkowanego wina. Jednakże krzewy winne nie są uprawianie jako pnące (tak jak to ma miejsce na kontynencie), ale jako wolnorosnące, których pędy rozpościerają się na ziemi (co umożliwia lepsze wykorzystanie wilgoci porannej rosy).
z uwagi na sąsiedztwo wulkanu na większości plaż wysp Santorynu występuje wulkaniczny czarny (na niektórych czerwony) piasek. Jak w wielu częściach Grecji, większość budynków używa paneli słonecznych do podgrzewania wody bieżącej. Niedostatek źródeł słodkiej wody był powodem, dla którego na wyspie wybudowano odsalarnię wody morskiej. W budownictwie tradycyjnym lub stylizowanym na tradycyjne, obramowania okien i drzwi mają kolor ochry, co odstraszało owady. Dachy większości domów są półkoliste, co zapewniało lepszą cyrkulację powietrza – gorące powietrze nie gromadziło się pod sufitem. O zachodzie słońca na ścianach białych budynków odbija się czerwony kolor słońca, dlatego wyspa nazywana była kiedyś Wyspą Wampirów.
Pierwszym punktem wycieczki była dawna stolica Santorini - Fira.:
białe domy, błękitne dachy, drzwi, okiennice i wąskie, zatłoczone uliczki ze sklepikami. No i coś niesamowitego - widok na centrum wulkanu - mała wysepka nad którą unoszą się opary siarki.
Swego czasu zrealizowaliśmy jedno z naszych marzeń: zainwestowaliśmy w dobrą lustrzankę i akcesoria z nią związane. Dzięki temu wychodzą nam fantastyczne zdjęcia. Kiedy zobaczyliśmy fotki jakie zrobiliśmy - zaniemówiliśmy. Zgodnie podjęliśmy decyzję, że nie kupimy nawet 1szt pocztówki, skoro zdjęcia mamy takie, jak widokówki wystawione na stojakach za naszymi plecami.
W czasie wolnym, zamiast kupować pamiątki, usiedliśmy w jednej z rodzinnych, greckich restauracyjek znajdującej się na dachu piętrowego budynku ze wspaniałym widokiem na centrum wulkanu, okoliczne wysepki i zbocze oklejone białymi domami z błękitnymi dachami, okiennicami i drzwiami. Zamówiliśmy sałatkę grecka, którą uwielbiamy, frappe coffee - za którą przepadamy, a dla dziecka - coca-cole i... upajaliśmy się prawie godzinę cudnym widokiem w ciszy i spokoju.
Ija
Kolejnym punktem zwiedzania było miasteczko Ija (Oia). To właśnie stąd pochodzą wszystkie zdjęcia, które oglądamy w folderach reklamujących Grecję.
Ludzie są tam przyjaźnie nastawieni i zadziwiające, jak dobrze znają język polski. Nawet osiołki nie są tak uparte jak u nas.
Cóż mogę więcej powiedzieć - bajeczne miejsce.... A Zuzi, robienie zdjęć wychodzi już - super!!!
Ok 19:00 powrót na statek. Nauczeni doświadczeniem - w drodze powrotnej, przed wejściem na pokład - tabletka została połknięta i dziecko całą drogę grzecznie przespało. W hotelu byliśmy po północy - zmęczeni - ale było warto.